Kontrowersyjnym produktem jest miód – zimny działa wspaniale, na ciepło sprzyja produkcji śluzu, dlatego pożegnałam się ze słodzeniem w ten sposób herbaty. Co zwalcza śluz: cytrusy, a więc wszystkie grejpfruty (ja najbardziej lubię izraleskie, zielone), dynia i pestki dyni. pieczarki. seler. Jak obrzydzić sobie niezdrowe jedzenie? Bardzo chcę przestać jeść słodycze, jedzenie typu nachosy, jakieś ciastka itp. Rzecz w tym że nie jestem w stanie, bo kiedy mam na coś ochotę to muszę to zjeść i to w dużej ilości, a jeśli nie ma tego w domu a np. sklepy są już pozamykane i nie mam jak tego kupić, jestem w stanie najpierw się zdenerwować i trzaskać wszystkimi Dla wielu z nas jedzenie nie jest wyłącznie koniecznością, ale i przyjemnością. Spotykamy się z bliskimi w restauracjach serwujących pyszne potrawy, chętnie sięgamy po słodycze. Jedzenie może jednak stać się problemem, gdy jest dla nas sposobem radzenia sobie z wewnętrznym napięciem. Mówi się wtedy o zachowaniu kompulsywnym. qoyG. To jedyny tekst, przy którym odradzam dopijanie kawy, podjadanie ciastek i kończenie kanapek. Działa jak dieta cud, bo wtajemniczenie w jego podpunkty odbiera apetyt nawet największym łasuchom. Kuchnia włoska kojarzy Wam się z dobrym jedzeniem? Pachnącym, świeżym, zdrowym i pięknie podanym? Kto nie czuje się na siłach, tego odsyłam w przyjemniejsze klimaty. Przy poniższych punktach przekonacie się, że to była najlepsza decyzja. . Smaczne jedzenie musi pachnieć. I ładnie wyglądać. A najlepiej, gdy smakuje. Jeśli jednak dwa pierwsze warunki nie zostają spełnione, nie zastanawiam się nad trzecim. Uciekam, gdzie (żywe) koguty zimują! . To wiedza, która ciąży. Musicie wybrać, wtajemniczenie albo dobry apetyt! . Na świecie jada się takie ochydztwa jak wino z mysich noworodków (Korea), czy oko tuńczyka (Japonia, Chiny) podawane na talerzu. Daruję Wam te najbardziej hardcorowe. . Tak więc dziś, włoskie przysmaki najwyższych lotów ? z którymi Italii, na pewno nie kojarzycie. . Przed Wami słynna kuchnia włoska (od mrocznej strony)! . 1. Risotto (Wenecja) Jedno z najprostszych włoskich dań. Ryż jaki jest, każdy widzi. Diabeł tkwi w szczególe, tfu.. w dodatkach! Bo te potrafią być nieobliczalne. Mało tego, że to mogą być flaki (od wszelkich możliwych stworzeń), żabie udka, przepiórcze wątróbki, czy inne resztki z zaplecza rzeźnika wzięte. Jedna z najbardziej wymyślnych odmian, to risotto z kraba… z krabem! (Risotto con il granchio Granciporro). Prawda, że ładny? Wcześniej nie było tak pięknie. . . 2. Finanziera (Piemont) Wbrew oczywistym skojarzeniom, nie jest to zemsta wymierzona w oszustów podatkowych, a jedynie gulasz z… koguta! Delikatnie rzecz ujmując, będzie to potrawka z różnych części koguta, takich jak… grzebień, tudzież jądra. Nie znam genezy tego dania, jednak przychodzą mi na myśl jedynie walki kogutów zza oceanu. Bo skoro kogutów w europejskiej zagrodzie zawsze jak na lekarstwo, to skąd, u licha, wziąć tyle grzebieni? Komu grzebyczek? . 3. Zampone (Emilia – Romania) Na włoskiej Północy nie po schab się stoi u rzeźnika. Tam popularność zdobyły, wzgardzone przez nas… świńskie racice (to już zampone brzmi lepiej). Jak się okazuje z takich resztek można uczynić obowiązkowe danie sylwestwe! Tu nic się nie zmarnuje. Ktoś sprytnie wymyślił, by wieprzowe nóżki podawać z warzywami ciężkiego kalibru – fasola i soczewica są w stanie zakryć największe nawet odnóża. A nóż się nabierzemy? . . 4. Krowie wymiona (Toskania) Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi wymiona… Cielęcina to nie jest, ale w karcie toskańskich knajp można je znaleźć. A zaczęło się znów od resztek. Kto był biedny, jadał to, czego nie chciał jeść bogaty. Do dziś najlepiej smakuje (i kosztuje) tradycja, a włoskie krowie wymiona to już legenda! . 5. Casu Marzu (Sardynia) W tym miejscu gęstnieje mrok włoskiej kuchni. Bo to ser, który najlepiej jeść na odległość. Nie tylko z racji zapachu, lecz z powodu larw, które nie dość, że w nim zamieszkują, to jak im się znudzi… wyskakują! 15 cm to nie lada odległość. Gotowe skoczyć nam do gardła! Jak się zatem domyślacie, larwy muszą być żywe, co by i ser był świeży. Jak padną, to razem, więc w najgorszym wypadku zatruć się można i serem, i larwami w rozkładzie. Ok, przesadziłam. To już nie mroczna, a najczarniejsza z wizji! . Przygotowywanie dla Was tego tekstu było nie lada wyzwaniem. I mimo, że zaoszczędziłam Wam pieczonej baraniej głowy czy faszerowanych wróbelków, których nadzienie wysysa się przez odbyt… To napatrzyłam się na takie obrzydliwości ze świata, że na samo wspomnienie apetyt nie wracał mi prawie tydzień. Najgorsze są zdjęcia, bo obalają każde (zawsze zbyt łagodne) ludzkie wyobrażenie o potrawie. Z tego powodu zdjęcia dziś nie moje. I z tego powodu nigdy nie podmienię tych zdjęć na własne. Po prostu nie dam rady ;) . Zżera mnie ciekawość, czy trafiłam choć w części w Wasze gusta? Może raczej w Wasz (nie)smak? Chętnie się dowiem, czy macie jakieś przygody z włoskim jedzeniem. Zastanawiam się też, jak to jest u Was z polskimi przysmakami. Jak bardzo lubicie czerninę i czy protestujecie, gdy serwuje Wam się serca, żołądki, cynaderki i wątróbki? W końcu to co obrzydliwe dla mnie, Was może wcale nie odstraszać. Ja mam problem nawet ze skrzydełkami od kurczaka… . Na koniec dodam, że zsiadłym mlekiem czy kiszonym ogórkiem brzydzą się już nawet Niemcy. Co dopiero szukać dalej. Tak więc, i my mamy potrawy, przy jedzeniu których, uchodzimy za prawdziwych twardzieli! . Wpis powstał w ramach akcji ?W 80 blogów dookoła świata?, w której różni blogerzy raz w miesiącu publikują własną interpretację wspólnego tematu. Grupę warto śledzić, lub do niej dołączyć, jeśli prowadzicie bloga kulturowego (/językowego). W listopadzie temat krąży wokół kuchni! Oto lista pozostałych blogów: . Biały Mały Tajfun Baixiaotai – 12 potraw Yunnanu Francais-mon-amour – Moje osobiste top 5 kuchni francuskiej Love For France – Boeuf bourgignon Francuskie (i inne) notatki Niki – Kuchnia francuska – moja osobista lista “pięciu przebojów” Uzależnienie od francuszczyzny – Jak wybrać francuskie wino Hiszpański na luzie – Czosnek w kuchni hiszpańskiej Język holenderski – pół żartem, pół serio: Holenderska kuchnia Blog o języku niemieckim – Dziwne niemieckie dania Willkommen in Polschland – Kuchnia niemiecka a sprawa polska Niemiecka Sofa – Kuchnia w Niemczech – przepis na Currywurst Morskie opowieści (kulinarne) Rosyjskie Śnadanie “Bliny, kawior, Łomonosow” Szwajcaria moimi oczami – Tradycyjne potrawy w poszczególnych kantonach Szwajcarii Szwajcarskie Blabliblu – Co można zrobić z sera? Szwecjoblog – Szwedzka kuchnia? Szwedzkie kuchnie! English-at-Tea – Kuchnia Anglii moim okiem English My Way English-Nook Wloskielove – Jak Włoszki to robią, czyli czy makaron tuczy? Studia, parla, ama – 10 rzeczy o kuchni włoskiej, których nie wiedziałeś – Kuchnia wietnamska. Najlepsza odpowiedź Nie obrzydzaj sobie jedzenia! Przez takie diety popada się w anoreksję...Wiem to na własnym przykładzie. Od trzech dni jestem na bardzo kalorycznej diecie (5000 kcal +3 odżywki) lekarka nie wie, czy przeżyję bo mam cholernie wyniszczone organy. Dziękuję mojej mamie że zabrała mnie do lekarza, mam chodziarz minimalne szanse na wyzdrowienie. Jedz normalnie, bo potem martwisz całą rodzinę i nie możesz z krzesła wstać... Odpowiedzi jak już jesteś na głodówce to tylko silna wola tu dopomoże. saphe odpowiedział(a) o 06:00 Z takim podejściem do odchudzania w końcu rzucisz się na jedzenie i będzie piękne jojo. Popełniasz podstawowy błąd - traktujesz jedzenie jako wroga. A to nie jest tak, że przy odchudzaniu mamy unikać jedzenia i im mniej tym lepiej. Trzeba jeść tylko z głową. Musisz sobie wyrobić właściwe nawyki żywieniowe. 500 kcal to nie dieta a głodówka. 1000 to minimalne minimum ale jak da mnie i tak za mało. Jeśli zaczniesz regularnie ćwiczyć to i przy 1600 będziesz miała super efekty. Dlaczego ciągnie cię do lodówki? Bo chodzisz głodna. A to jedna z najgorszych rzeczy podczas odchudzania. Podziel sobie jedzenie na 5 posiłków i zajadaj co kilka godzin. Jedz dużo warzyw, chude mięsko, nabiał, pełnoziarniste rzeczy, ryby :) # ƉM # odpowiedział(a) o 10:41 Nie wiem czy ci to bardzo pomoże, ale ja na przykład mam tak, że myśl o wyrzutach sumienia i dodatkowych kilogramach skutecznie działa na mnie tak, że po jakiś 3 miesiącach zaczęłam jeść minimalne porcję. Może nie przechodź od razu na 500 tylko zacznij od 1000? Będzie łatwiej, a potem stopniowo będziesz jeść coraz mniej. Shimi~ odpowiedział(a) o 19:43 Boże, ludzie tu piszą porady, a nie odpowiedzi. Jeżeli dziewczyna chce psuć sobie życie, to wy jej nie zabronicie ani do rozsądku nie przemówicie. Lepiej po prostu się nie przed włożeniem czegokolwiek do ust, posolić to i popieprzyć. Od razu ci się odechce. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub [BLOG] CooCaine / Na każdego przyjdzie czas Post Odchudzanie i forma po męsku [...] żeby się dopchać, następnie wjechało troche słodyczy, pizza, prazony ser z frytkami x2, deser, 6 piw, i 3x wishey (na 1 małej coli). Generalnie na 2 dzień czulem się jakbym w brzuchu miał kamień - umieralem kilkanaście godzin. Taki był cel -obrzydzić sobie śmieciowe jedzenie do granic możliwości. Ostatnie 3 dni przed cheat dayem myślałem [...] Odpowiedzi: 132 Ilość wyświetleń: 10066 Data: 1/30/2016 1:58:10 PM Liczba szacunów: 0 zapytał(a) o 20:42 Jak obrzydzić sobie jedzenie? Jestem na diecie baletnicy, dzisiaj pierwszy dzień. Nawet nie chodzi o to, że jestem głodna, tylko po prostu mam ochotę coś zjeść, jak temu zapobiec? Nie działa na mnie to, że mielę je i w ogóle, że będę gruba. Jak mam je sobie obrzydzić? Prosiłabym o konkretne odpowiedzi, a nie głupie pytania, kazania i odradzanie. To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 17:26: 1. Wyrzuć wszystkie słodycze ze swojego domu - nie będą cię kusić. 2. Tak jak już pisała dziewczyna nade mną, wyobrażaj sobie że to co chcesz zjeść to jakieś rzygi, larwy robaków itd. 3. Idź na spacer, tak żeby nie patrzeć na jedzenie. 4. Żuj dużo gumy miętowej albo umyj zęby, po smaku pasty odechciewa się jeść, 5. Zapełnij swój żołądek wodą. Odpowiedzi Puszcza odpowiedział(a) o 15:32 Obejrzyj sobie ten filmik - [LINK] :D Też jestem na tej diecie, i też dziś mam pierwszy dzień. A co do tematu, to możesz sobie wyobrazić że w tym co chcesz zjeść są larwy, robaki. Wyobraź sobie że to są zmiksowane rzygi z robalami. I że będziesz ważyć jak gruba świnia jak to zjesz. Szpon. odpowiedział(a) o 21:33 blocked odpowiedział(a) o 10:48 Nie jest to najlepszy pomysł. Nie możesz nienawidzić jedzenia. Jeśli masz ochotę coś zjeść, to to zrób. Zjedz jabłku czy inny owoc. Nie katuj się tak. A jeśli jesteś głodna i ciągle myślisz o jedzeniu, to pij dużo wody. No jezeli chcesz czegos takiego. To wypij troche wody i zjedz orzechow. ;) Pomaga. A wgl. jezeli chcesz nie jesc. To postaw sobie cel. Wsyp tam robaki, zamknij w słoiku i patrz za każdym razem. blocked odpowiedział(a) o 21:56 sprubuj medytować i poprostu myśleć ze coś zjadłas już Uważasz, że ktoś się myli? lub Podróże dla mnie to nie tylko zabytki, przyroda i ludzie, ale także KULINARIA! Moja ciekawość świata w tej dziedzinie ujawnia się ciekawością do nowych smaków. Często zachwyca mnie kolor, kształt i zapach owoców i lokalnego jedzenia, a szczególnie tego ulicznego. Wtedy już nie mogę się powstrzymać od degustacji, nawet gdy to grozi RZADKĄ CHOROBĄ! Często połączone jest to również z odwagą. Dlaczego? Bo niestety niektóre przysmaki „nie wyglądają”, „nie pachną” a i czasem są na granicy akceptowanych przez nas zasad. UWAGA!! The Zaraz spotkasz się z porcją wykonanych przeze mnie zdjęć i filmów lokalnego jadła, które: Może zachwycić Może zbulwersować Może pobudzić apetyt Może obrzydzić Może sprawić, że zamilkniesz Może wywołać falę krytyki w moim kierunku Jedno jest pewne: jeśli masz ochotę, wypowiedz się w komentarzu! Balut – Filipiny Bez wątpienia to jedno z najobrzydliwszych dań, jakie można było sobie wyobrazić. Jednym z przekąskowych przysmaków jest balut czyli… jajko z nieuformowanym w środku zarodkiem kaczki, który zjada się w całości! Z piórami, dziobem czy kośćmi. Popularne jest w kuchniach południowej i wschodniej Azji (Kambodża, Wietnam) jednak to na filipinach jest uznawane za narodowe danie. Długość inkubacji ostatecznie przygotowanego dania zależy od upodobań konsumenta. Przysmak ten spotkałam podczas swoich filipińskich wojaży. I chociaż jestem odważna i lubię próbować różnych dziwolągów to jednak nie dałam rady. Chociaż nie mówię NIE! Może tak jak do wątróbki będę musiała do baluta dorosnąć. balut – Abalone (uchowiec) – Korea Południowa Dość ciekawy stwór morski. Żyje na dnie płytkiego morza przyklejony do skały. Należy do ślimakowatych a odwrócony muszą do dołu przypomina… ruchliwą waginę. Z uchowcem spotkałam się po raz pierwszy na wyspie Jeju należącej do Korei Południowej. Wyławiane są między innymi przez haenyeo, czyli starsze kobiety nurkujące kilkanaście metrów pod wodą bez butli, jedynie z maską, płetwach i pianką. Prócz uchowca znajdują inne jadalne cudaki się, że wybierają najlepsze okazy. Skoro tak, to postanowiłam spróbować abalone w najczystszej i najpopularniejszej postaci, tak jak robią to mieszkańcy wyspy czyli NA SUROWO! Wybrałam sobie z akwarium swoją muszelkę, która powędrowała do kuchni. Wycięto ją z muszelki i cienko pokrojono jak sashimi. Czy smakowało? Chrupało jak chrząstka (czyli nie jakaś wyjątkowa delicja) ale bardzo mi odpowiadał smak wody morkiej jako naturalna przyprawa. Zresztą, zobacz film:) Uchowca najczęścej dodaje się do sosów deepów czy zup. Wood apple (feronia słoniowa) – Sri Lanka Dziwadło totalne. Niby jabłko, ale zęby na łupinie można stracić. Na lankijskim bazarze sprzedawca rozłupywał skorupę maczetą. Nie jest ona tak twarda jak ta kokosowa, ale do dostania się do wnętrza owocu potrzeba silnej ręki. A co w środku? Trudne do określenia w strukturze „coś”: niby kremowe, niby włókniste, z drobinkami. Je się je łyżeczką. W smaku? Dla mnie parszywe! Jakkolwiek możliwe do zjedzenia tylko z dodatkiem cukru nawet przez samych mieszkańców wyspy. Z feronii robione są również soki sprzedawane w większości sklepów i na straganach. Należy je przed wypiciem porządnie wstrząsnąć, ponieważ ów włókna opadają na dno i napój dzieli się na warstwy (wyglądem przypomina opadające na dno błoto i w ustach ma strukturę wodnistą z dla mnie mało przyjemnymi drobinkami). Gdybym jednak miała wybierać, to smak owocu jest dla mnie bardziej do zaakceptowania niż sok z niego wykonany. W Internecie doszukałam się wielu informacji, które zachwalają walory zdrowotne feronii: poprawia trawienie, chroni przed malarai, oczyszcza krew i pomaga w pozbywaniu się toksyn, naturalnie dodaje energii, jest zalecany osobom chorującym na cukrzycę, poprawia kondycję wątroby a także wspomaga leczenie po ugryzieniu węża. Dasz się przekonać do spróbowania? Skorpion – chiński bazar Azja jest rajskim miejscem dla odważnych smakoszy. W jednym ze swoich tekstów podsumowujących najciekawsze miejsca warte odwiedzenia w różnych kategoriach Chiny znalazły swoje miejsce w kontekście jedzenia. Wśród licznych bazarów najbardziej wyróżnia się Dong Hua Men Night Market w Pekinie. Znajdziesz tam żaby, żółwie, rozgwiazdy, pająki, skorpiony, wodne stwory i wiele innych. Z różnych specjałów, które tam próbowałam najbardziej zapamiętałam trzy: skorpiona, larwę jedwabnika oraz rozgwiazda, Jakie doznania? Bardzo różne! Skorpion jest rarytasem jak ugandyjskie senene (zaraz znajdziesz poniżej). Wysmażone na głębokim oleju z ostrymi przyprawami lub solą jest chrupiące i smakuje jak chips. Przed jedzeniem odłamuję kolec z końca ogona – nie ma takiej potrzeby, ale robię to dla własnego spokoju. Rozgwiazda to też niebo w gębie! Poddaje się ją pewnej obróbce termicznej (chyba smażenie). Zewnętrzna część nie nadaje się do jedzenia, ponieważ jest za twarda. Aby dostać się do tego, co najlepsze ułamuje się ramię i wyjada środek. Jest to coś, co przypomina nasz pasztet i jest bardzo smaczny. Na koniec pozostawiłam sobie larwę jedwabnika, która nie przypadła mi do gustu. Nadziewane są po kilka sztuk na szaszłykowy kijek i smażone w głębokim oleju. Zrywałam zewnętrzną miękką łupinę, aby dostać się do środka. Niby mięsista, niby gąbczasta, niewyrazista. I to by było na tyle. Senene – smażone świerszcze – gdzieś w Ugandzie W Ugandzie miałam okazję spróbować smażonej na głębokim oleju szarańczy. Muszę przyznać, że robal wyjątkowo mi posmakował i pomimo, na początku, pewnych oporów, zajadałam się nim później regularnie. Sprawdź także wpis o STREET FOOD w Ugandzie Mokh Baza – Sudan Jedna z najlepszych ulicznych restauracji serwująca doskonałe sudańskie jedzenie. Co prawda jest to jedynie fragment całego ich bogatego menu! To co stało się moim absolutnym numerem jeden to “mokh baza”, której sposób przygotowania pokazano w ostatniej części filmu. PYSZOTKA! To szatkowane naleśniki z zasmażanymi bananami, które wykłada się na talerz, posypuje grubo chałwą, polewa łyżką miodu, i dekoruje odrobiną wiórek kokosowych, rodzynek i kleksem ze słodkiej śmietany. PYSZOTKA! Mięso renifera – Finlandia Spośród wszystkich krajów, które do tej pory odwiedziła, Finlandia jest jednym z droższych. Mając tę wiedzę zdecydowałam się spakować do walizki trochę wałówki (:-D). Nie oznaczało to jednak, że zrezygnuję z próbowania lokalnych smaków. Jednym z nich były dania serwowane z mięsa renifera. Zdecydowałam się zatem wybrać w Rovaniemi do Restauracji NILI, słynącej z tradycyjnych receptur lapońskich, arktycznych składników (tak pisą na swojej stronie i karcie menu) a także niezwykłych wnętrz stylizowanych na drewnianą karczmę, dekorowaną porożem i skórami renifera. Źródło: na talerzu wylądowała polędwica z renifera w dwóch odsłonach. Jedna w postaci różowego steka a druga długo gotowana (48 godzin). Obie polane ciemnym sosem palony na pieczonych warzywach i pieczonym w formie puree ziemniaczanym. Obok podano także konfiturę z czerwonej porzeczki. Okazało się, że oprócz wspomnianego renifera, w karcie dań można znaleźć także…. Mięso niedźwiedzia – Finlandia No właśnie. Myślałam, że wyjątkowość uczty skończy się na reniferze, ale kelner z długą brodą i dowcipnym wdzianku przypominający mieszankę Rumcajsa i świątecznego elfa zaskoczył nas niesamowicie. Co więcej wspominał (a nie sprawdzałam jeszcze prawdziwości jego słów), że w całej Finlandii są tylko 3 restauracje serwujące taki typ mięsa a rocznie zezwala się na odstrzał raptem 40 osobników. Także dania z niedźwiedzia nie tylko dla turystów ale i miejscowych są istnym rarytasem. A co ostatecznie znalazło się na talerzu? Bohaterem stał się kotlet mielony z mięsa niedźwiedzia polany ciemnym, palonym sosem, ułożony na pieczonych warzywach i pieczonym w foremce puree ziemniaczanym. Obok znalazła się także konfitura z czerwonej porzeczki i w małym drewnianym kociołku fiński miód. PYCHOTA! POLECAM! Mielony z mięsa niedźwiedzia Kaczenica (percebes) – Portugalia To dziwadełko trafiło na mój talerz podczas jednej z kolacji w Lizbonie. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim i nie mogłam sobie odmówić skosztowania. Kiedy przyszedł kelner po prostu wskazałam na zdjęciu stwora, którego miałam zjeść. Prawdę mówiąc nawet nie wiedziałam, jak będzie przygotowany – zaufałam kucharzowi. Na stół kaczenice trafiły ugotowane w delikatnym bulionie. Smakosze doceniają ich morski, słonawy smak. Jak większość owoców morza jada się je rękami. Musiałam uważać, ponieważ były bardzo gorące. Samo to “dziwadełko” składa się z elastycznej “nóżki” i czegoś twardego. Ta niby nóżka jest osłonięta powłoką przypominającą płótno, którą trzeba zerwać, aby dostać się do smakołyku. Najprościej się do tego dobrać próbując oddzielić powłoczkę od stwardniałej części. Wtedy tworzy się elastyczny “lizaczek”, który można zjeść 🙂 SMACZNEGO Co to w ogóle jest? Kiedy wróciłam do hotelu wygooglowałam, czym jest po portugalsku percebes. Kaczenica. To stworzenie morskie, które upodobało sobie życie na skałkach zalewanych słoną wodą. Sądząc po otrzymanym rachunku, jest to danie luksusowe, ponieważ kilogram kosztuje ponad 100 Euro. W internecie również wyczytałam, że zbieranie ich bywa niebezpieczne, powodując nawet wypadki śmiertelne. Psi gulasz – Korea Północna Dania z psiego mięsa – tym goszczą swoich najznamienitszych gości i Chińczycy i Wietnamczycy i Koreańczycy, chcąc zaserwować coś naprawdę wyjątkowego. Zdaję sobie sprawę, że zaraz rozpętam wojnę. Rozumiem, że spadnie lawina krytyki i zostanę uznana za hipokrytkę najpierw próbując gulaszu psa a potem opłakując ich los na chińskim bazarze (taka była kolejność, a nie odwrotnie). Nie mniej jednak najprawdopodobniej każdy hindus opłakuje krowy, dające nam fantastyczne steki na stole niejednego z nas… aż nam ślinka cieknie na sama myśl. A TY CO DZIWNEGO MIAŁEŚ OKAZJĘ PRÓBOWAĆ? Zapisz się do NEWSLETTERA. Jesteś tutaj nieprzypadkowo! Myślę, że możesz znaleźć tutaj jeszcze więcej ciekawych treści. Dla subskrybentów przewidziałam unikatowe materiały 🙂

jak obrzydzić sobie jedzenie